środa, 20 stycznia 2016

PIERWSZE PATCHWORKI I ZDZIWIONA SOWA :)

Ostatnio przypomniałam sobie jak ciotka mojego Taty szyła takie piękne, ogromne patchworkowe narzuty na łóżka... Wyglądały przecudnie i nadawały taki "babciny klimat", który uwielbiam!!!
I jak to w moim szalonym życiu bywa, postanowiłam, że spróbuję uszyć jakiegoś "patchworkowca" :) Z racji tego, że poraz pierwszy w życiu szyłam takie "coś" padło na poszewkę (no tak znowu te poszewki :-)) Przyznam, że wcale nie jest łatwo pozszywać takie 15 cm kwadraciki żeby było idealnie prosto... Chyba moja maszyna do szycia odczuła mój stres i sama się zestresowała. Wyszło niezbyt idealnie ale spróbowałam...  Wyszło takie oto "coś":



Oczywiście "zdziwiona sowa" powstała przez przypadek ale fajnie się "wpasowała" w patchworki :)


Więc podsumowując krótko napiszę, że z pewnością nie są to moje ostatnie "patchworki". 
Kolejne jednak dla uzyskania "idealnie prostych" kwadracików będę zszywała ręcznie :) 

pozdrawiam cieplutko :-)



4 komentarze:

  1. No zawsze trzeba poćwiczyć aby być mistrzem - zapewne następnym razem wyjdzie idealnie :) ps zresztą im bardziej krzywo - tym bardziej widac że to ręczna robota.
    Ps a jak idzie czytanie? ja kończę piatą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja rownież mam nadzieję, że kolejne patchworki będą już idealne :) narazie zbieram materiały do narzutki na rogówkę w salonie :)
    Widzę, że przy takiej motywacji z pewnością na 33 książeczkach się nie skończy:) właśnie kończę czwartą :) pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny słodziak :) I śliczne kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Urocza!Ja nie mam cierpliwości do igły z nitką, choć czasami wyciągam maszynę :)
    Pozdrawiam serdecznie, Marta

    OdpowiedzUsuń