W związku z moim wyzwaniem książkowym zamówiłam na olx 3 książki Nicholasa Sparksa ( hihi jak szaleć to szaleć)
Szczerze powiem, że jestem miło zaskoczona tym autorem. Kiedy wczoraj otrzymałam paczkę, zaczęłam czytać jedną z nich i.... po prostu się zaczytałam :) Podejrzewam, że na tych 3 sztukach się nie skończy:) Mój T się śmieje, że niedługo będzie musiał kupić mi dodatkową szafkę nocną, bo obecna wygląda tak:
:) cóż mogę zrobić, skoro uwielbiam czytać :)
W "międzyczasie" postanowiłam przerobić jedną z moich pojedyńczych matrioszek. Szczerze powiem, że dobrze, że zaczęłam od tej jedynej... Z całym kompletem nie dałabym rady... Dlaczego???? Otóż... CZYM TE CUDA SĄ POKRYTE, ŻE NIE MOŻNA TEJ FARBY USUNĄĆ?!? Namęczyłam się z nią używając kilku rodzajów papieru ściernego. "Mechanicznego zdzieraka" nie posiadam ale chyba będzie to konieczny zakup bo jeszcze zostało mi wiele takich laleczek.
Po metamorfozie wygląda tak:
Miała być dwukolorowa, ale tak się zmęczyłam zdzierając z niej lakier i farbę, że po prostu o tym zapomniałam :)
I jeszcze pochwalę się moim daktylem wychodowanym z pestki, która rok czasu leżała w kieszonce torebki :) (hihi widać leżakowanie dobrze jej zrobiło bo roślinka pnie się w górę jak szalona )
Miłego dnia :)